sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 7

On mnie na prawdę o to zapytał?! Nie ciesz się tak idiotko, bo zaprosił cię po przyjacielsku-odezwała się moja głupia podświadomość, ale spróbowałam ją zignorować.
-Jeżeli nie chcesz to okej, ale pomyślałem, że...
-Pójdę-powiedziałam  zanim zdążył dokończyć zdanie. Widziałam na jego twarzy szok i nic więcej. To mnie zdziwiło, bo to ja powinnam mieć teraz taką minę.
-Na prawdę?-zapytał, a w jego oczach pojawiła się nadzieja. 
-Tak, Harry pójdę z tobą na-randkę hehe -kolację, a teraz oddaj mi pilota!
-Możesz pomarzyć-powiedział i zaczął uciekać. Serio Harry?! Serio?! Wybiegłam z salonu i pobiegłam za nim na górę do jego pokoju. Leżał już na swoim wielkim łóżku z wielkim uśmiechem na twarzy. Bardzo podobał mi się pokój Harry'ego. Co prawda nie był w moim stylu, ale był na prawdę ciekawy. Ściany pokrywały plakaty różnych zespołów. Wielkie łóżko na środku pokoju, które nigdy nie było pościelone chyba, że Anne zrobiła to za niego, ale i to nie zdarzało się często. Wielka rozsuwana szafa po prawej stronie łóżka i parę zdjęć na ścianie po lewej stronie. Jak mówił Harry "Wiszą tu zdjęcia ludzi, który są na prawdę cudowni i na których mi zależy".
-Nadal chcesz tego pilota?-odezwał się Harry i zaczął wymachiwać pilotem.
-Nie-powiedziałam i usiadłam obok niego na łóżku-idziemy na spacer?
-Jasne-powiedział, a następnie wstał i wyciągnął z szafy bluzę.-To co, idziemy?
-Wezmę tylko kurtkę-powiedziałam i udałam się na dół razem z Harry'm. Tam założyłam kurtkę i wyszliśmy z domu. 
-Zamknąłeś drzwi?
-Tak.
Szliśmy w nieznanym mi kierunku. Mijaliśmy plac zabaw. Zobaczyłam czwórkę dziewczynek, które bawiły się w piaskownicy. Zaczęły mi się przypominać czasu kiedy byłam w ich wieku. Codziennie chodziło się na place zabaw i bawiło się do późnego wieczora. Grało w piłkę, jadło mnóstwo lodów, bawiło się w berka, chowanego we wszystko...
-Gdzie idziemy?-zapytałam Harry'ego, bo trochę przerażało mnie to, że nie znam okolicy. Ufam Harry'emu, ale dziwnie się czułam.
-Do parku, niedaleko.
Tak, jak mówił Harry po chwili doszliśmy do parku. Było mnóstwo  pięknych, kwitnących drzew. Jak to w maju i kilka kolorowych ławek. Usiedliśmy na jednej z nich, a Harry zaczął:
-Kiedy miałem 17 lat przyszedłem tu z dziewczyną, w której byłem bardzo zakochany. Gemma powiedziała, że powinienem jej powiedzieć co czuję, więc tak zrobiłem. Napisałem dla niej piosenkę  i zaśpiewałem jej ją tutaj i kiedy zapytałem czy chce ze mną chodzić powiedziała, że nie i po prostu opuściła park bez słowa. Dlatego teraz nie umiem być szczególnie miły dla dziewczyn. To dlatego tak traktowałem Cię, gdy do nas przyjechałaś, ale teraz cię lubię. Nawet bardzo-słuchałam tego wszystkiego co mówił mi Harry. Teraz już wszystko jest wyjaśnione. Wiem dlaczego był dla mnie wredny.
-Mogę ci coś zaśpiewać?
-Jasne- powiedziałam i słuchałam jak śpiewał.

-Oh her eyes, her eyes
Make the stars look like they’re not shining
Her hair, her hair
Falls perfectly without her trying
She’s so beautiful
And I tell her every day

Yeah I know, I know
When I compliment her
She won't believe me
And it's so, it's so
Sad to think that she don’t see what I see
But every time she asks me do I look okay
I say

When I see your face
There’s not a thing that I would change
Cause you’re amazing
Just the way you are
And when you smile,
The whole world stops and stares for a while
Cause girl you’re amazing
Just the way you are

Her lips, her lips
I could kiss them all day if she’d let me
Her laugh, her laugh
She hates but I think its so sexy
She’s so beautiful
And I tell her every day

Oh you know, you know, you know
I'd never ask you to change
If perfect is what you’re searching for
Then just stay the same
So don’t even bother asking
If you look okay
You know I say

When I see your face
There’s not a thing that I would change
Cause you’re amazing
Just the way you are
And when you smile,
The whole world stops and stares for a while
Cause girl you’re amazing
Just the way you are

The way you are
The way you are
Girl you’re amazing
Just the way you are

When I see your face
There’s not a thing that I would change
Cause you’re amazing
Just the way you are
And when you smile,
The whole world stops and stares for a while
Cause girl you’re amazing
Just the way you are

Nic nie opisze jak bardzo cieszyłam się, że mi to zaśpiewał. Moje serce biło mocniej niż kiedykolwiek i modliłam się, by to nie był tylko piękny sen. Nie mógł być. Harry miał piękny głos. Na prawdę niesamowity. Gdy skończył śpiewać piosenkę zapytał:
-Rose Smith jesteś najpiękniejszą kobietą jaka chodzi po ziemi i choć nie chce się do tego przyznać myślę o tobie z dzień i nocy, więc czy chcesz być moją dziewczyną?
Właśnie umarłam. Motylki w brzuchu po prostu mnie rozsadzały i  brakowało mi powietrza. Na mojej twarzy malował się czysty szok, a w oczach Harry'ego pojawiła się nadzieja jak wtedy rano gdy pytał się mnie o kolację.
-Tak!-powiedziałam i mocno go przytuliłam. Wciąż nie wierzę, że mnie o to zapytał.

****
Zbliżała się 19:00 a ja wciąż nie wiedziałam w co mam się ubrać na kolację z Harry'm. Stałam przed szafą dwie godziny bez skutku. W końcu postanowiłam, że założę seledynową sukienkę na ramiączkach. Nałożyłam makijaż  i pokręciłam włosy. Wyglądałam całkiem nieźle. Założyłam jeszcze białe, lakierowane buty na obcasach i wzięłam moją torebkę do której wrzuciłam portfel, telefon i parę drobiazgów. Wyglądałam tak;




Kiedy zeszłam na dół oczy Harry'ego skanowały mnie od góry do dołu. Wyglądał cudownie. Garnitur, włosy postawione do góry. Na prawdę świetnie wyglądał!
-I jak? -zwróciłam się do Harry'ego i obróciłam wokół własnej osi.
-Wyglądasz cudownie-powiedział i pocałował mnie w policzek.-Mamo my wychodzimy wrócimy późno nie czekaj na nas- gdy to powiedział jego mama wyszła z kuchni na korytarz gdzie staliśmy trzymając się za ręce.
-Wyglądacie pięknie! Czekajcie! Pójdę po aparat!-powiedziała i udała się do salonu.Harry tylko przewrócił oczami. Za chwilkę z salonu wybiegła Anne trzymając aparat.
-Stańcie tu! Albo nie tu, bo tam jest złe światło! Chociaż nie! Stańcie tam-chodziliśmy z Harry'm w miejsca wyznaczone przez mamę Harry'ego, aż w końcu stanęliśmy na tle żółtej ściany, a Anne zrobiła nam zdjęcie.
-Wyszło pięknie! A teraz idźcie już na tą randkę-na słowo "randka" Harry momentalnie się zarumienił. Chwila on się zarumienił?! Wow. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Harry otworzył przede mną drzwi do samochodu, a sam chwilę później, zajął miejsce obok mnie. 
-Gdzie jedziemy?-zapytałam kiedy wyjechał na drogę.
-Do jednej z moich ulubionych restauracji, jest daleko, ale mają na prawdę pyszne jedzenie. Spodoba ci się- powiedział i uśmiechnął się do mnie. 
   W radiu leciała kolejna beznadziejna piosenka,  a my jechaliśmy już dwie godziny i wciąż nie byliśmy na miejscu.
-Harry jestem głodna, gdzie  jest ta restauracja?
-Niedaleko, jeszcze dwadzieścia minut Rose -gdy to powiedział samochód zatrzymał się.
-Co do cholery?!-powiedział Harry i wyszedł z auta, sprawdzić czemu stanęliśmy. Po chwili mocno zatrzasnął klapę silnika i wsiadł do samochodu.
-Silnik się zepsuł. Nigdzie dalej nie pojedziemy. Cholera, przepraszam cię Rosey, że z kolacji nici- powidział, a ja wybuchnęłam niepohamowanym  śmiechem. Jest 21:00 utknęliśmy na jakimś odludziu.
-Z czego się śmiejesz?-zapytał zaskoczony Harry
-Samochód się zepsuł, jesteśmy na jakimś pustkowiu i bateria mi padła, więc nie mamy do kogo zadzwonić, żeby po nas przyjechał-powiedziałam nadal się śmiejąc.
-Zadzwonię do Louis'a- wyciągnął telefon z kieszeni-nie ma zasięgu-powiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.- Powinniśmy płakać, bo będziemy musieli spać w samochodzie, a my się śmiejemy. Jesteśmy idealni!
-Czekaj-powiedział i starał uspokoić śmiech- Niedaleko jest hotel, możemy tam przenocować.
-To ruszaj dupę Styles! Idziemy!-wysiedliśmy z auta  i ruszyliśmy przed siebie. Po pięciu minutach powiedziałam:
-Czekaj, nie chce mi się iść złapię jakieś auto, wiesz mój urok osobisty-tak jak powiedziałam zaczełam machać do przejeżdżających aut. Na marne. Kiedy już traciłam nadzieję jakaś starsza kobieta zatrzymała się koło nas i  otworzyła mi drzwi.
-Dobry wieczór, mogłaby pani mnie i kolegę podwieźć do najbliższego hotelu?
-Wsiadajcie!
-Harry, chodź!
Wsiedliśmy do auta, a pani która nas wiezie powiedziała:
-Mam na imię Jessy może zamiast do hotelu, wezmę was do mojego domu?
-Jeżeli to nie będzie dla pani problem-powiedziałam. Prawdę mówiąc źle kojarzą mi się hotele. 'Chodź do hotelu' to dla mnie to samo co 'przelecę cię i zapomnę, że istniałaś'. Po prostu nie.
-Ależ oczywiście, że nie!-powiedziała Jessy-Jak macie na imię?
-Jestem Rose,a ten z tyłu to Harry.
-Twój chłopak?
-Tak-powiedziałam i zarumieniłam się.


****
Szybko dodałam rozdział, ale przez nagły przypływ weny. Oby tak dalej! Jak wam się podoba rozdział?! Zaskoczeni? Bo ja bardzo. Miała być zupełnie inna wersja wydarzeń, ale ta wydała mi się ciekawsza.Proszę o szczerą opinię w komentarzach:)

LittleRihanna♥ 




6 komentarzy:

  1. Siódmy rozdział!! Idę czytać! *___*

    ~~Horalek.xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *przełykam głośno ślinę*
      No nie wiem co sie bedzie tam dzialo no nie wiem
      jestem pewwna że bardzo lubisz czytać komentarze wiec sie troche rozpisze xd
      rozdział ogółem superr czekam na kolejny i życze weny :))))
      HA
      WIEDZIAŁAM
      WIEDZIAŁAM ŻE TAK SIE STANIE
      JESTEM PRZEWIDYWALNA
      WIEDZIAŁAM ŻE SAMOCHÓD SIĘ ZEPSUJE
      WIEDZIAŁAM
      JA PO PROSTU TAKA JESTEM
      HŁE HŁE
      moja opinia na temat tego bloga to 10/10
      więc...
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      NAJLEPIEJ JAKBYŚ MIAŁA WENE I PISAŁA DŁUUUUUUGIE ROZDZIAŁY

      ~~Horalek.xx

      Usuń
  2. Świetny mam nadzieję że 8 pojawi się jeszcze dziś :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super czekam jak na szpilkach na kolejny

    OdpowiedzUsuń