piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 5

-Chuj cię obchodzi co tu robię- splunął, a ja nie czekając ani chwili weszłam do wolnej przymierzalni, rozebrałam się  i założyłam tą cudowna sukienkę. Kiedy wyszłam z kabiny żeby przejrzeć się w wielkim lustrze, zobaczyłam jak przegląda się w nim dziewczyna w takiej samej sukience. Miała piękne, długie i kręcone blond włosy, była bardzo szczupła i piękna. Momentalnie zaczęłam mieć kompleksy, więc nie patrząc nawet jak wyglądam weszłam z powrotem do kabiny i ubrałam się w moje ubrania. Kiedy miałam już wychodzić usłyszałam:
-Kotku, jak wyglądam?- założę się, że odezwała się ta blondyna.
-Cudownie jak zwykle, kochanie-odezwał się Harry-poczułam ukłucie w sercu. Bolało mnie to, że tak powiedział, ale dlaczego? Przecież go nienawidzę, a może... nie to nie możliwe! Wzięłam sukienkę i wyszłam z kabiny. Podałam ją pracowniczce sklepu. 
-Sądzę, że na prawdę cudownie w niej wyglądasz i powinnaś ją kupić-powiedziała Juliet, przynajmniej tak pisało na plakietce, która miał przyczepiona do swojego ubrania.
-Nie, jednak dziękuję- w tej chwili z przymierzalni wyszła ta blondyna z Harry'm i posłała mi pogardliwe spojrzenie.
-Oh, więc chodzi o nią?-zapytała Juliet.-Chodź na zapleczu mam sto razy lepszą sukienkę.
Ruszyłam za nią na zaplecze, a ona zniknęła. Mijały minuty, a jej nadal nie było. Kiedy już miałam wychodzić ze sklepu, zobaczyłam ją. W ręce trzymała sukienkę, nie mogłam dokładnie się jej przyjrzeć, bo była owinięta w specjalny materiał, chroniący sukienkę przed zniszczeniem
-Wybacz, ze tak długo, ale sprawdzałam czy nie mam jeszcze jednej. To jest ostatnia, uwierz, będziesz w niej o niebo lepiej wyglądać niż ta blondyna- podała mi sukienkę, a ja uśmiechnięta ruszyłam do przymierzalni, a co jak mi się nie spodoba? Albo jeżeli będzie na mnie za mała? Weszłam do przymierzalni ponownie się rozebrałam i ściągnęłam ten materiał. To co zobaczyłam przekroczył moje wyobrażenie. Zobaczyłam, krótką żółtą sukienkę z nadrukiem do tego skóra. Kiedy to przymierzyłam byłam pewna, że to kupię. Szybko ją ściągnęłam wyszłam z przymierzalni i udałam się w kierunku kasy, przy której stała uśmiechnięta Juliet. Odwzajemniłam uśmiech, bo ta kiecka była  świetna! 
-I jak?-zapytała Juliet.
-Jest cudowna! Dziękuję! Ile kosztuje?
-150$ -nie powiem, ta cena mnie przeraziła, ale stwierdziłam, że muszę ją mieć. Coś jest ze mną nie tak, za wszelka cenę chcę być lepsza od tej blondynki. Wyjęłam z portfela pieniądze i podałam je kasjerce, która już zapakowała mi sukienkę.
-Dziękuje ci bardzo! 
-Nie ma za co skarbie, baw się dobrze!
*
Kiedy wróciłam do domu była już 19.00. W jadalni zobaczyłam jak wszyscy jedzą kolację. Zrobiło mi się głupio, że nie powiedziałam im, że mnie nie będzie. Mogli się o mnie martwić.
-Rose, kochanie może zjesz z nami?-zapytała Anne. Ona jest na prawdę miłą kobietą szkoda, że jej syn tego po niej nie odziedziczył.-Mamy dzisiaj kurczaka z ryżem, zjesz?
-Chętnie-powiedziałam i uśmiechnęłam się. Widziałam w jej oczach, że cieszy się z tego, że chociaż wczoraj kolacja nie była zbyt udana, dzisiaj zapowiada się miło. Usiadłam na tym samym miejscu co wczoraj. Za chwile Anne podała mi moją porcję. Wyglądało na prawdę smacznie, dlatego od razu zabrałam się do jedzenia.
-Jak ci minął pierwszy dzień w szkole?- zapytał mąż Anne.
-Całkiem nieźle- odpowiedziałam.
-Słyszałam, że rozwiązałaś równanie wieźmy- zaśmiała się Gemma.
-Tak, nie było trudne.
-Cóż, Harry jeszcze nigdy nie rozwiązał jej równania, a jest dobry z matmy- kontynuowała Gemma.
- Masz jakieś plany na wieczór, Rose?-zapytał ze sztucznym uśmiechem Harry. Jakby go to coś obchodziło.
-Tak, koleżanka zaprosiła mnie na dyskotekę. Tylko nie pytałam się was-spojrzałam na rodziców Harry'ego- czy mogę iść.
-Ależ oczywiście złotko. Tylko wróć koło północy dobrze?
-Jasne.
Po skończonym posiłku pomogłam Anne sprzątać. Kiedy weszłam do swojego pokoju było juz po dwudziestej. Stwierdziłam, ze zadzwonie do mamy jeszcze do niej nie dzwoniłam odkąd jestem w Londynie i może się o mnie martwić. Wyciągnęłam telefon z torebki  i wybrałam numer do  mojej mamy.
-Hej mamo.
-Hj córeczko, jak w Londynie? Lubisz państwo u których jesteś? Miła dla nich jesteś? Opowiadaj!
Zaśmiałam się.
-Tak mamo wszystko dobrze, nie masz się o co martwić. Trafiłam do bardzo miłej rodziny Styles'ów i na prawdę bardzo podoba mi się w Londynie.
-Jake mówił, że wczoraj jeszcze tak entuzjastycznie nie patrzyłas na ten wyjazd-zabije gnoja- ale cieszę się, że wszystko jest dobrze. Kochanie, ja muszę kończyć, twój tata własnie wrócił z pracy. Pa.
-Pa mamo. 
Tęsknię za mamą. Miałam ją codziennie. Zawsze się śmiałyśmy i robiłyśmy różne fajne rzeczy jak matka z córką, a teraz nie będę jej widziała miesiąc. Chyba zacznę się ogarniac na tą imprezę. Weszłam do łazienki, umyłam się, nałożyłam makijaż, wyprostowałam włosy i ubrałam moją cudowną sukienkę i skórę. Do tego założyłam  parę bransoletek, buty na obcasie i czarne kopertówkę.  Wyglądałam tak:


Spojrzałam na telefon. Jedna nieodebrana wiadomość od Kate.
"Czekam przed domem:*"
szybko odpisałam:
"Zaraz zejdę"
Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze. Nie wygladam źle. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w kierunku drzwi i wyszłam na podwórko. Na przeciwko domu państwa Styles stała już zaparkowana taksówka. Ruszyłam w kierunku jej kierunku i wsiadłam. Od razu zobaczyłam Kate, która jak zwykle była ubrana bardzo wyzywająco.
-No! Na reszcie! Wow wyglądasz cudownie-powiedziała,a kierowca ruszył- wgl ty mieszkasz z zajebiście przystojnym chłopakiem!
-Harry?
-Kręcone włosy, umięśniony, przystojny i ma tatuaże.
-Taa, Harry.
Kierowca stanął przed jakimś klubem,a Kate mu zapłaciła i wysiadłyśmy.
-Nadal nie wierzę, że dałam ci się na to namówić!-powiedziałam kiedy byłyśmy już w klubie, w którym dudniła głośna muzyka było czuć alkohol. Na prawdę nie lubię imprez! Kate zaciągnęła mnie do baru i zamówiła dla nas jakieś drinki.
-Ja idę tańczyć, narka Rose-powiedziała Kate. Wiedziałam, że tak będzie! Że mnie zostawi! Ughhh! Kiedy barman podał mi drinka. Szybko go wypiłam. Nie wiem, może po nim stałam się odważniejsza, bo od razu  zaczęłam szukać Sam'a. Musze skończyć z nim nasz związek! Nie obchdzi mnie co mi zrobi! Mam to w dupie. Po Dwudziestu minutach szukania wreszcie go znalazłam. Stał oparty o ścianę w grupce swoich, równie głupich, przyjaciół. Podeszłam do nich. Zauważył mnie, bo powiedział:
-O moja dupa idzie! Cześć kochanie- gdy to powiedział wzrok jego kumpli pad na mnie.
-Już nie twoja Sam- powiedziałam i podeszłam do niego.- Zrywam z tobą.
-Na prawdę bardzo zabawny żart, prawda chłopaki?
-Sam nie żartuję. Zrywam z tobą.
-Nie możesz ze mną zerwać. Jesteś moja!-krzyknał.
-Bo co? Bo nie wmówisz chłopakom, ze to ty zerwałeś ze mną? Bo nie pochwalisz im się, że mnie nie zaliczyłeś? No który z tych powodów? A może obydwa?-kiedy to powiedziałam Sam przyparł mnie do ściany,  i spoliczkował
-Nie masz kurwa prawa ze mną zrywać! Jesteś moja!-znowu mnie uderzył.W tej chwili zobaczyłam jak ktoś odciąga go ode mnie. Za chwilę zaczęli się bić. Mój bohater nie miał litości dla Sam'a. Nie było mi go w ogóle szkoda, za to wszystko co mi robił należało mu się. W pewnej wokół bijących się powstał spory tłum. Wszyscy ich dopingowali. Przecisnęłam się przez tłum. Bardzo chciałam zobaczyć kto mnie uratował. Byłam przerażona kiedy zobaczyłam Harry'ego siedzącego okrakiem na na Sam'ie i zadawającego  mu  kolejne ciosy. Harry?! Co on do cholery tu robi?! Kiedy już miałam coś powiedzieć Harry wstał z niego i powiedział:
-Rusz ją kurwa jeszcze raz to cię zabiję! -podeszłąm do zmasakrowanego Sama i z całej siły kopła go w krocze. Kiedy to zrobiła Harry  złapał mnie za rękę i wyciągnął z lokalu. Zaprowadził mnie na parking aż stanęliśmy koło czarnego range rover'a. Otworzył przede mną drzwi,a kiedy już wsiadłam udał się na miejsce kierowcy odpalił i ruszyliśmy jak mi się zdaje do domu.
-Dziękuję-przerwałam ciszę.
-To dlatego miałaś tyle siniaków? Przez tego chuja? -zapytał. Miałwyraz twarzy pod tytułem "Jaki idiota może robić coś takiego kobiecie".
-T..Tak-powiedziałam, a do moich oczu napłynęły łzy. Przed oczami miałam wszystkie sceny gdy Sam mnie bił. Wszystkie.
-Skończony idiota. Chodziłaś z nim?
-Tak?
-Jak?!
-Na początku było dobrze, potem było coraz gorzej.
-Przykro mi. Na prawdę - kiedy zaparkował przed domem wysiedliśmy z auta,a on zaraz pojawił się obok mnie.
-Wszystko w porządku?-zapytał. Pierwszy raz widziałam w jego oczach, że szczerze pyta.
-Tak.. znaczy nie- powiedziałam,a Harry wziął mnie na ręce-Harry! Puść mnie.
-Cicho, bo rodziców obudzisz-powiedział, gdy przekroczyliśmy próg jego domu. Zniósł mnie do mojego pokoju i położył na łóżku.
-Idę się przebrać, na prawdę dzięki za wszystko-powiedziałam i udałam się do łazienki. Umyłam się, zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Cały czas rozmyślałam o tym co zrobił Harry. Przecież mógł mnie olać, prawda? Mógł po prostu mieć mnie w dupie jak dotychczas. A nie miał. Obronił mnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam Harry'ego, który trzymał w ręku ramkę ze zdjęciem, którą ustawiłam na szafce nocnej.
-Co ty tutaj robisz?-zapytałam zaciekawiona.
-Twoja rodzina?-zapytał ignorując moje pytanie.
-Tak-powiedziałam i usiadłam obok niego.
- Moja mama, tata i starszy brat -powiedziałam i wskazywałam kolejno na członków mojej rodziny.
-A ona?-wskazał na moja młodszą siostrzyczkę.
-Niestety nie żyje, zginęła w wypadku samochodowym -powiedziałam, a do moich oczy zaczęły zbierać się łzy.
-Przepraszam-powiedział i odłożył ramkę na swoje miejsce.
-Nie masz za co.
-Mam, przepraszam, że byłem takim dupkiem wobec ciebie. Wiem, że nie czułaś się dobrze. Po prostu ja.. mniejsza.
-Wybaczam-powiedziałam i uśmiechnęłam się niego.
-Opowiedz mi coś o sobie!-powiedział Harry.
-Więc.. 








*************
Czytasz=komentujesz
Soooooo oto rozdział 5.  Jak wam się podoba? Liczę na komentarze:))


LittleRihanna♥




4 komentarze:

  1. WOW
    Nie wiem co pisać ;p
    ppiieerrwwsszzaa
    wwwooowww lol xd xd

    OdpowiedzUsuń
  2. omg juz nie moge doczekac sie nastepnego jfjwjdkkweowkdm

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział :)
    czekam na następny :>

    OdpowiedzUsuń